Self-adwokaci

Wyzwanie „Zapraszam cię na spacer” przyjęła Pani Dyrektor Agnieszka Szemplińska – Środowiskowy Dom Samopomocy w Janowcu Kościelnym.
Oto rozważania jakimi się z nami podzieliła:
Kilka dni temu „odezwała się” do mnie Pani Irena Nowakowska- koordynator projektu „ Rozwój i wsparcie ruchu self – adwokatów w Nidzicy” z zapytaniem czy nie zechciałabym wybrać się na spacer, na lody z kilkoma osobami uczestniczącymi w projekcie. Miał to być jednak bardzo nietypowy spacer- byłabym na wózku inwalidzkim. Oczywiście przyjęłam zaproszenie, ale nie ukrywam, że w głowie zaczęły kłębić mi się różne myśli: czy dam radę fizycznie; czy mam wystarczająco silne ręce; jak sobie poradzę z podjazdami pod krawężniki; czy korzystając z podjazdów nie wywrócę się z wózkiem na plecy; czy moja ewentualna nieporadność w obsłudze wózka nie zepsuje nam wszystkim przyjemności spacerowania; zawsze mogę poprosić o pomoc innych; będziemy musieli zaplanować trasę spaceru tak aby była możliwa do pokonania; jakie to błogosławieństwo, że jestem zdrowa, że mogę poruszać się samodzielnie; powinnam bardziej doceniać fakt, że jestem zdrowa; „wózek” stawia wiele ograniczeń; dziękuję Ci Boże, że mogę chodzić; lubię wyzwania a taki spacer dobrze mi zrobi- może bardziej zacznę doceniać to co mam.
Wczoraj- 28 czerwca wybrałam się podekscytowana spotkaniem z fajnymi ludźmi do Self Adwokatów, a tu zdziwienie. Okazało się, że nastąpiła zmiana planów- że w sumie to moi nowi znajomi znają już przemyślenia od sprawnych ruchowo osób, które spacerowały z Nimi na wózku, że tym razem eksperyment będzie polegał na tym, że mam Ich zabrać po prostu na spacer. Myślę sobie, „ale fajnie, upał- 35 stopni, nie będę musiała się męczyć na tym wózku…, przejdziemy się, pogadamy, zjemy lody…posiedzimy w cieniu na ławeczkach…”. Okazało się jednak, że nie wszystko jest takie jasne jak się nam czasami wydaje. Większość miejsc, które zaproponowałam na spacer i na lody, a które wydawały mi się dostępne dla osób poruszających się na wózkach ( i dodatkowo były zacienione w ten upalny dzień) nie odpowiadały mojemu nowemu znajomemu, który porusza się na wózku elektrycznym- „tam na alejkach wystają kamienie i muszę mocno uważać żeby się nie wywrócić; tam nie ma podjazdu i nie będę mógł sobie kupić loda, tam za daleko…” itd.
Ostatecznie wybraliśmy się do centrum miasta, do jednej z lodziarni- był podjazd, było zadaszenie, były smaczne lody i przede wszystkim fajne towarzystwo.
Niby zwyczajny spacer na lody, niby nic nadzwyczajnego. A jednak. Nawet zwykły spacer może okazać się dla niektórych osób ogromnym wyzwaniem logistycznym, sprawnościowym, a nawet emocjonalnym. Jak się okazuje codzienność stawia ograniczenia nie tylko samym osobom poruszającym się na wózkach ale często również ich najbliższemu otoczeniu. Bo nie mogłabym np. zabrać swojej „przyjaciółki na wózku „ na moje ulubione lody na mieście, żeby sama sobie wybrała smak… Nie mogłabym zabrać jej wszędzie tam gdzie bym sobie życzyła… Ale na szczęście jest wiele miejsc gdzie mogłybyśmy wspólnie spędzić czas wolny…. Bardzo lubię naturę, zwierzęta i cieszę się, że można podjechać na wózku chociażby „naj jeziorko”.
Kolejny wniosek jaki wysnułam z tego doświadczenia to: pytać, pytać, pytać i jeszcze raz pytać o potrzeby innych, bo to co wg nas jest możliwe do osiągnięcia dla innych takie może nie być.
I ostatnia refleksja: Dziękuję Bogu za to co mam, że jestem zdrowa i postaram się bardziej to cenić.
Projekt realizowany z datacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Lichtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz